
Syndrom surykatki- część I
…Można by powiedzieć, że czas to pieniądz albo inaczej, że pośpiech jest czasami wskazany. Czy na pewno? Nie zgadzam się z tym. Obserwując przez lata ludzi i ich zachowania stanowczo stwierdzam, że im więcej pośpiechu tym więcej stresu i większa potrzeba zarabiania pieniędzy, żeby je wydać na nieoczekiwane zdarzenia, a często problemy ze zdrowiem. Zatem pośpiech zdecydowanie nie koreluje ze zdrowiem tylko ze stresem, a pieniądze zarobione w pośpiechu nie przynoszą owoców i szczęścia wręcz przeciwnie przynoszą czasami nieszczęście i zabierają zdrowie a często i rodzinę.
Wyznaczanie sobie celów na czas, praca na terminach i nieustanne myślenie o zadaniach to rodzaj natręctwa – nerwicowe ,uzależnienie od kontroli i działań. Wzmożona kontrola spina nasze ciało i powoduje wzmożoną obserwację otoczenia – nazywam to pieszczotliwie „syndrom surykatki”.
Wyjrzeć, zalukać, wzdrygnąć się, zobaczyć, sprawdzić, kontrolować. Nastawienie na otoczenie i kontrolę wszystkiego i wszystkich, tylko nie siebie. Brak uważności na siebie i SAMOKONTROLI własnych zachowań – regulacji własnych potrzeb często biologicznych jak sen, jedzenie, odpoczynek.
Jak się to robi długo albo bardzo długo, czyli wręcz latami to neurotyczność (stres + lęk) załatwione. A jeżeli jeszcze ma się podatność genetyczną albo osobę w otoczeniu, która tak delikatnie mówiąc wspiera takie działania to wręcz jest to pewne. Ale nie musi tak być. Można tak sobie zrobić samemu i nawet wzmacniać ten efekt w całej rodzinie. Wówczas słabsze jednostki jak dzieci, wrażliwi współmałżonkowie zaczynają chorować, bo trudno nadążyć za SURYKATKĄ.
Zapraszam do drugiej części Jak rozpoznać, czy masz syndrom surykatki? Już wkrótce na blogu