kogo to obchodzi

A kogo to obchodzi

image_pdfimage_print
LIST OD JACKA

 

Witaj Jacku,

Zanim odpowiem co myślę przytoczę powiedzenie, które dla mnie jest ważne i wdrukowane jest w moje życie od co najmniej 20 lat.

Ograniczenia są tylko w naszych głowach a nie da się dopiero po śmierci

Jacku uważam, że każdy ma prawo do gorszego dnia, słabszej chwili lub kryzysu. Ja również miewam takie dni chociaż nie często. Ale daję sobie zgodę na taki dzień dwa, trzy razy do roku. Z moich obserwacji wynika, że są to dni kiedy potrzebuję odreagować po ważnych chwilach w życiu i najzwyczajniej wynikają z tzw. „subiektywnego egoizmu”, na które daję sobie wówczas zgodę. Uważam, że jest to jak najbardziej zdrowe i potrzebne.

Nigdy nie doświadczyłam prokrastynacji – patologicznego lenistwa czy narzekania, gdyż nie ma mojej zgody na to i po prostu szkoda mi na czasu na narzekanie i odkładanie na później. Jednak jest to bardzo kusząca i łatwa strategia życiowa, z której korzystają niektórzy w celu ochrony siebie, braku zaangażowania w działania lub odroczenia działań nastawionych na siebie i własne cele. Być może brakuje im odwagi lub mogą mieć ograniczenie w postaci leku przed …. Czymś co ważne, odpowiedzialne itd.

Może łatwiej jest być kierowanym niż kierować. Musza być i tacy i tacy. Pokolenie Y to nie są lenie wg. mnie Jacku. Młode otwarte na technologię i wymianę umysły, które spostrzegają świat i otoczenie w kategoriach „brać” i „mieć”. Nie uznają „naprawy” lubią „ wymianę” i oczekują „zrozumienia i wsparcia” w dążeniu po nowe i lepsze. Do tego potrzebują drogowskazów i kolejnych etapów. Tak jak w grze, osiągasz poziom pierwszy potem kolejny a dalej rywalizujesz w sieci z innymi, stawiane są kolejne cele a na końcu twoim rywalem jest wyimaginowany świat wirtualny, który ostatecznie steruje całą rozgrywką i prowadzi do kolejnego etapu……prowadzi do kolejnego etapu. Czyli masz instrukcję i podążasz dalej. W świecie wirtualnym jest być łatwiej odważnym, szczególnie jak się jest anonimowy i działa się pod „awatarem” a nie własnym nazwiskiem. W życiu realnym jak wiesz jest inaczej stąd zaczyna się większy opór do działania.

Jacku pokolenie X nie miało instrukcji, nie było zarządzane….nie było czasu na to, żeby ktoś nam wskazywał drogę. Musieliśmy sami doświadczać, przewracać się i wstawać. Nie było wirtualnego świata. Nasze cele stawialiśmy sobie sami. Nie było czasu ani pieniądze na wymianę, trzeba było kombinować, naprawiać, doszukiwać się rozwiązań i znajdować odpowiedzi samodzielnie. I szkoda było porzucić coś co było dziełem naszego sprawstwa, a nie dziełem przypadku czy szlakiem wytyczonym przez innych.

Jak zapewne wiesz teoria Juliana Rottera o poczuciu umiejscowienia kontroli stworzona w latach 60. XX w. jako jedna z teorii społecznego uczenia się posiada swoje korzenie w teorii warunkowania sprawczego. Rotter zauważył, że ludzie mają odmienne sposoby interpretowania przyczyn zdarzeń, które spotykają ich lub inne osoby. Mogą posiadać wewnętrzne lub zewnętrzne poczucie sprawstwa w danej sytuacji.

Zatem mamy internalistów i eksternalistów. Ci pierwsi mają wewnętrznie umiejscowione poczucie kontroli, które kształtuje się w wyniku częstego doświadczania kontroli własnych działań. Takiemu poczuciu sprzyjają sytuacje, w których istnieje przyzwolenie na samodzielność, dawanie możliwości decydowania i wybierania przy jednoczesnym poczuciu bezpieczeństwa, chwaleniu i okazywaniu zainteresowania.

Eksternalistów wiąże zewnętrznie umiejscowione poczucie kontroli. Ma to miejsce, kiedy wyniki działań zdają się zależeć od czynników losowych, innych osób, instytucji. Rozwijaniu się takich przekonań sprzyja działanie autokratyczne, rygoryzm, zmienność wymagań i nieprzewidywalność zachowań osób zarządzających.

I teraz wracając do twojego pytania z listu jak brzmiała by moja odpowiedź. Bardzo prosto Jacku. Moja Droga, Mój Drogi zastanów się czy jesteś internalistą czy eksternalistą. Jeżeli posiadasz zewnętrznie umiejscowione poczucie kontroli to przed tobą decyzja o zmianie. To świadoma droga do zmian, które spowodują rewolucję w twoim życiu. Będzie bolało ale warto, bo realne życie to nie gra i kolejny poziom. To osobista sztuka podejmowania ryzyk i próbowania się z trudnymi sytuacjami, podejmowanie decyzji i działanie czyli doświadczanie. Zamień proporcje. Zamiast 90% myśleć a 10 % działać, zacznij działać więcej a mniej myśleć i pytać i czekać na wskazówki jak dość do kolejnego zakrętu twojej prywatnej drogi. Wprowadź w życie autonomię i pracuj nad obniżeniem oporu do działania.

Nie ma innej słusznej drogi w walce o siebie i swoje szczęśliwe życie jak otwarcie się na zmiany i doświadczanie. Tego etapu nie da się ominąć wg.mnie.

Trzymam kciuki za tych, którzy postawią na siebie i podejmą próbę wyjścia ze strefy komfortu i złamią własne sztywne schematy. Strefa wyzwań może was zaskoczyć pozytywnie, tylko się na nią otwórzcie ale nie od jutra, za miesiąc, później. Dziś. Powodzenia!

Tak uważam Jacku, jak zawsze serdecznie Cię pozdrawiam,
Odkąd pamiętam internalistka ☺
Joanna